Isla urzekła mnie wspaniałym
minimalizmem. Dla osób preferujących bieliznę, której nie widać,
te słowa zabrzmią jak bluźnierstwo, ale w porównaniu z innymi
modelami marki Fauve, Isla jest raczej stanikiem stonowanym, a jej
ozdobność polega na idealnej harmonii. Jeżeli myślicie sobie, że
brzmi to jak gadanie wariata, to macie rację. W Isli zakochałam się
do szaleństwa. :)
Kolor: Midnight
Rozmiar 30G
Cena: ok 34 GBP (cena oczywiście
obniżona, kupione w Brastop.com, normalnie 58 GBP)
Isla jest siostrą halfcupów od
dłuższego czasu obecnych w ofercie Fauve. Po sukcesie Indii krój
przechodzi lekkie zmiany i często pojawia się w nowych osłonach
estetycznych. W porównaniu do różowej Aurelii i zielonej Dali miseczki Isli są bardziej naturalnego kształtu. Dwa wcześniejsze
staniki mocno zbierają biust po bokach, w Isli w tym miejscu nie
odczuwam zebrania. Piersi kształtują się w dwie półkule
podniesione do góry i lekko do przodu.
Obwody Fauve na początku zwykle
odczuwam jako dość luźne, ale nie na tyle, żeby dyskwalifikować
stanik. Gdybym miała taką możliwość, przymierzyłabym węższy,
ale firma produkuje biustonosze od obwodu 30. Zresztą do miseczki G,
więc tak naprawdę załapałam się ostatnim rzutem na taśmę. :)
Plusem wyżej wspomnianych obwodów
jest to, że nie rozciągają się zbyt szybko. Po dwóch miesiącach
naprzemiennego noszenia Freya Deco i Fauve Isla widać sporą różnicę na
korzyść Fauve (choć obydwie marki należą w końcu do tej samej
grupy Eveden). Deco na początku mocno dopasowane dość szybko
musiałam zapinać na ostatnią haftkę. Isla w tym czasie nie
zmieniła swojego obwodu.
Ramiączka tego stanika pokryte są do
połowy materiałem. Nie jest ani połyskujący, nie ma dodatkowych
ozdób. Prosty pasek materiały przyszyty równo po dwóch stronach.
Jest zwyczajny, elegancki i to rozwiązanie sprawia, że ramiączka
nie rzucają się w oczy, gdy przypadkiem wysuną się spod naszej
bluzki, gdy sięgamy w pracy po segregator, albo schylamy się, by
podnieść coś z ziemi. ;)
Fioletowy haft na czarnej siatce
pokrywającej brzoskwiniowe miski odróżnia Islę od innych modeli o
podobnym designie. Nie jest to w końcu pierwszy czarny usztywniany
stanik, który udaje przezroczystego miękuska. Kolor haftu jest z
jednej strony mocno widoczny, z drugiej nie drażni
nieprzystawalnością do reszty. Jak już wspominałam harmonia
wszystkich elementów to czynnik, który przekonuje mnie do tego
stanika bezsprzecznie.
Z tyłu nie ma ozdób przy zapięciach
(które zwykle tak mi się podobają w bieliźnie tej marki) poza
tasiemką, która podszywa cały obwód. Na mostku jest tiulowa
kokardka (taka sama jak przy ramiączkach, z małą perełką
pośrodku. Ponieważ stanik mocno zbliża do siebie piersi, to zwykle
jest ona prawie niewidoczna. :(
Rozmiarowo Isla jest mniejsza niż
Fauve Deco. Ponieważ miska nie jest tak twarda, a jedynie piankowa,
lepiej dostosowuje się do piersi. Czuje się prawie jak w miękkim,
a bez nadmiaru bodźców z zewnątrz. ;)
Do poczucie komfortu w tym staniku nie
mam zastrzeżeń. Nigdzie nie obciera, nic nie uwiera. Nawet mostek,
który jest dość wysoki nie zostawia mi nigdzie najmniejszego
śladu. Fauve spokojnie może pomyśleć o zrobieniu koszulki nocnej
na bazie tego stanika. :)
Jedyne do czego można się przyczepić
to cena. Szczególnie przy obecnym kursie funta. Dlatego też nie
kupiłam sobie do Isli dołu. Kosztował tyle, co inny stanik, a do
tego zostały tylko szorty. Nie martwi mnie to jednak, bo Isla
świetnie wygląda z wszystkimi czarnymi majtkami, więc nie ma
problemu, żeby całość do siebie pasowała.
Fauve Isla to już jest jeden z moich
ulubionych staników. Łączy elegancję, wygodę i użyteczność.
Sprawdza się pod ubraniami i przy długim noszeniu, a dodatkowo
pasuje do wielu rzeczy.
Komentarze
Prześlij komentarz